Z braku laku wybieramy się jednak na koncerty tutejszych bądź prawie tutejszych gwiazd. Z tych pierwszych, to już w poniedziałek czeka nas Rachael Yamagata, która - obawiamy się - na żywo może być zupełnie nieznośna... Choć jest szansa, że raczej pójdzie w takie klimaty i wówczas da się znieść. W każdym razie płyty Elephants słuchałem po wielokroć i bardzo miło ją wspominam.
Absolutnym jednakże muzycznym kilerem ostatnich dni jest Mumford & Sons, który rozsmarował mnie zupełnie. Uwielbiam taki folk&roll. Chłopaki ewidentnie mają ADHD. Niestety, nie wybierają się obecnie w okolicę Wielkich Jezior. Może jeszcze zdążą za naszej bytności tutaj.
Tak, czy inaczej, poniżej kilka obrazków z okolicy. Złota Michigańska Jesień to przychodzi, to znów znika. Zdjęcia robione jeszcze za jej bytności. Oczywiście zdjęcia powiększają się po kliku:
I na koniec fallout :-):
Ł&A&A&Z
Jesień prawie tak ładna jak w Warszawie.
OdpowiedzUsuńMumford&Sons podobają mi się.
[nudzi] A napiszcie coś o Halloween....
OdpowiedzUsuń